wtorek, 19 lipca 2016

Wracam

Każdy miesiąc ma swój kolor. Nieprawdaż?


Lipiec


Lipiec jest miesiącem złotym w wielu względach -
złocone miłostki wystawia pod najem.
Serce me to pielgrzym, podróżnik, przybłęda,
co daje się złocić i całe się daje.

Przeszłość na raz blednie, gdyż nie jest lipcowa.
Przyspieszają myśli pierzyć się tym złotem.
Próby cierpliwości strzegą złote słowa:
coś się rodzi teraz i coś wzrośnie potem.

Do punktu powracam wyjścia, zatem odtąd
niczym pył wiruje i tak błyszczy oto
wypolerowane mej ufności złoto.

Lipcowa nadzieja pytanie pozłaca;
pytanie to w palcach jak pieniądz obracam:
jestem ja słaba czy silna, że wracam?


07.
‘16

środa, 6 lipca 2016

Po raz pierwszy w życiu dziś

Rokrocznie na początku lipca dopada mnie lęk przed przyszłością. Bo o ile tej dalszej nie mogę się doczekać, o tyle przeraża mnie ta, która właśnie się zaczyna. Zawsze przytłaczał mnie ogrom przestrzeni o czasu, jakie niosą ze sobą wakacje, zupełnie, jak gdybym stała na skraju pustyni – pustynia skazuje na przestrzeń, wakacje – na czas. I ja sama po raz kolejny mam wymyślić, jak go wykorzystać…?

Tak. No to wymyślam.

Co jakiś czas przypominam sobie (dość niedorzeczne, ale o tym za moment) pytanie z serii tych motywujących: Kiedy po raz ostatni zrobiłeś coś po raz pierwszy w życiu? Może zachęcać do refleksji, może zachęcać do działania. Może też być dla niektórych śmieszne – dla tych bowiem jedyną słuszną odpowiedzią jest albo: „Wyobraź sobie, że dzisiaj!”, albo: „Wyobraź sobie, że wczoraj”, jeśli akurat dzień dopiero się zaczyna. Wraz z upływem godzin odpowiedź nr 2 powinna nieodwołalnie zamieniać się w odpowiedź nr 1. I tak codziennie.

Czy piszę bzdury, o których nie mam pojęcia, tak naprawdę całymi dniami przesiadując samej w domu? Nie, wszak nie mam na myśli spływu kajakowego w środę, lotu na paralotni w czwartek, a lotu do Azji w piątek. A może…?

Myślę o małych rzeczach, w których kryje się magia chwili, a które dają choć odrobinę satysfakcji z nowego, ciekawego doświadczenia. Dni mogą się ze sobą zlewać, a doświadczenia na siebie nakładać, ale coś coś mimo wszystko powinno je od siebie różnić. Dzisiejszy poranek spędziłam na układaniu mozaiki na blacie stolika ogrodowego. Wczoraj po raz pierwszy malowałam kawałki szkła. Przedwczoraj po raz pierwszy tłukłam słoiki i butelki. I było super.

Zatem, Drogi Odwiedzający, co Ty zrobiłeś dziś po raz pierwszy w życiu?

P.S. A dwa lata temu po raz pierwszy i, jak dotąd ostatni, napisałam wiersz o śmiejących się w noc sąsiadach.


Śmiech nocny
                        do sąsiadów


Uniósł się pod niebo śmiech tak bardzo letni,
perlisty, beztroski, wszak prócz towarzyszy
zabaw (a te przednie) nikt go nie usłyszy
w nocy – ją niebawem sierp księżyca zetnie.

Uniósł się i dźwięczy, od ulic odbija,
od domów, ich dachów, od kostki brukowej,
i kołuje pijany wśród nocy sierpniowej
zdziwion, że czas konać, chociaż noc nie mija.



07.
‘14