Do wczoraj
miałam przed oknem las. Kawałek jeszcze żyje, ale z reszty, z najładniejszej, ledwie
ubielonej reszty postanowiłam zrobić pośmiertny użytek. Przetransportowałam zatem
kwiaty na drugi koniec Krakowa, bo nic w codzienności nie musi być oczywiste.
Akurat oczywista codzienność być nie powinna.
Nokturn
w czerni. Lustro
Samotnie kroczącego śród mnogości człowieka
swą pozorną harmonią tafla wody urzeka
dziewiczą, dziewiczą, dziewiczą.
W jej żyjącym krysztale błyski światłem się stają.
Ona niebo pomnaża, przy czym słońce swą mając
zdobyczą, zdobyczą, zdobyczą.
Owa nagroda złotem po tym lazurze tańczy
we wsze strony, ze wszech miar bez trosk czy jest to grań czy
przestrzenie, przestrzenie, przestrzenie,
i z tychże niejasności czerpie głębie swej siły,
które równie bezdenne oczy poprowadziły
w to lśnienie, w to lśnienie, w to lśnienie.
swą pozorną harmonią tafla wody urzeka
dziewiczą, dziewiczą, dziewiczą.
W jej żyjącym krysztale błyski światłem się stają.
Ona niebo pomnaża, przy czym słońce swą mając
zdobyczą, zdobyczą, zdobyczą.
Owa nagroda złotem po tym lazurze tańczy
we wsze strony, ze wszech miar bez trosk czy jest to grań czy
przestrzenie, przestrzenie, przestrzenie,
i z tychże niejasności czerpie głębie swej siły,
które równie bezdenne oczy poprowadziły
w to lśnienie, w to lśnienie, w to lśnienie.
10.
‘16
‘16