czwartek, 29 stycznia 2015

Na początek i na koniec

Przypomniała mi pani, pani Agnieszko, bardzo wyraźnie. Nie było potrzeby – jeśli ma się zamiar zapomnieć, to całkowicie. Niemniej jednak dziękuję.


(…) Im bardziej jestem roztargniona,
kiedy twe imię słyszę z boku,
tym bardziej wstyd mi, że nie płaczę
tak, jak płakałam w zeszłym roku... (…)


Słowa te pochodzą z utworu „Im bardziej ciebie zapominam”. Kiedyś przeczytałam (i całkowicie się z tym zgadzam), że największą nagrodą dla pisarza za jego pracę jest wewnętrzne przekonanie czytelnika, że to o nim traktuje dany utwór. Toteż przed podpisaniem się obiema rękami i lewą nogą pod przytoczonym powyżej fragmentem powstrzymuje mnie jedynie ten „zeszły rok”. To nie było w zeszłym roku, to było trochę wcześniej.
Ale może i pani Agnieszka płakała wcześniej. Wszystko w poezji i prozie może być metaforą, tak samo jak wszystko może być wiernym odzwierciedleniem rzeczywistości, w jakiej żyje autor, lub jego przemyśleń. Moim zdaniem można pisać na dwa sposoby, nie uwzględniając przy tym do kogo się pisze, ponieważ ów podział również się w tym zawiera: o tym, co autor sam przeżył lub czego doświadczyć może, oraz o tym, co może przytrafić się każdemu niezależnie od tego kiedy żył, ani gdzie. Ten drugi rodzaj nazywam ogólnym (spokojnie, tytuł roboczy). Mam kilka takich ogólnych tekstów, ale póki co rozrachunek z tym, co autor sam przeżył.
Wiersze wyjątkowo krótkie i wyjątkowo dwa.



Miliardowa myśli

Miliardowa myśli
szlocha w czterech wersach:
tyś w zasięgu ręki,
nie w zasięgu serca.

09.
‘12



Nigdy nie zdarzył

Lekko, tak by się lżej już nie dało
wracam pamięcią do twojej twarzy.
Jakoś widoku twego mi mało,
chociaż tyś mnie się nigdy nie zdarzył.

01.
‘15

sobota, 17 stycznia 2015

The champions we are

Wiatr prawdę ci powie. Lub uprzejmie będzie milczał, jeśli uzna to za stosowne. Bo tak prawdę mówiąc tylko w ciszy można znaleźć rozwiązanie problemu. W ciszy i w działaniu. Zatem – jeżeli czujecie, że powinniście, Drodzy Odwiedzający, zakończyć jakąś znajomość (bo wszelkich toksycznych trzeba się wyzbywać), zamknąć jakąś sprawę z przeszłości, ku czemu początek roku jak najbardziej sprzyja, lub odwrotnie – macie obawy przed nowym, nieznanym – proszę, działajcie. Gdzieś głęboko siedzi we mnie przekonanie, że liczą się tylko efekty, choć powszechnie wiadomo, że już próby są zwycięstwem, więc na przekór własnym oporom staram się wierzyć, że wszystko ma sens – każde niepowodzenie, zarówno największe, jak i najbardziej błahe, ponieważ każde czegoś nas uczy. A samoświadomość napędza.
Nie bójcie się zatem popełniać błędów, bo one, jeden po drugim, zawsze dokądś nas doprowadzą. A tam docierają tylko zwycięzcy.


Pod gwiazd zapowiedzią

Pod gwiazd zapowiedzią na nieba bezkresie,
pod srebrzystym na wskroś, niemym baldachimem
pytam wiatru: „Po cóż, po cóż tu przybyłem?
Po coś mię tu przygnał? Gdzie dalej zaniesiesz?”

Lecz on świszcze tylko w zakamarkach duszy
mej, com jedną dostał, com jedną ukochał,
i w niej myśl zasiewa. Myśl silna, choć płocha,
że mnie pozostaje przed się tylko ruszyć.

Idę zatem w nowe pod księżycem w nowiu,
gdy poznaje życie ufne moje serce,
a temu, co widzi, dziwuje się wielce,
lecz całkiem oddane jest temu pustkowiu.

I kocha tę pustkę duszy widnokręgu –
to wszystko, co w jego jest wzroku zasięgu.


09.
‘13

wtorek, 6 stycznia 2015

Nie lubię się powtarzać

Za to lubię piękno. A to, co robią panowie z The Piano Guys jest, ni mniej ni więcej, tylko po prostu piękne. Bardzo pozytywnie odebrałam większość ich nagrań zamieszczonych na youtube.com (muzyka z górnej półki, że godna polecenia to mało powiedziane), ale jedno wyjątkowo mnie rozczuliło. Być w czymś dobrym to jedno. Być w czym dobrym dla innych… no właśnie.







I tak się składa, że muzyka jest ponadczasowa. Muzyka jest ponad czasem. Podobnie jak modlitwa.
Nie lubię się powtarzać. Ale czasami warto.


Nim zakwitnie

Nim żyć beze mnie ty się nauczysz doświadczeniem,
a niebo po wielokroć z błękitu przejdzie w granat;
nim po mnie ktoś powtórzy do ciebie „Ukochana”,
ja nadal pacierz zacznę najsłodszym twym imieniem.

Nim puste dla wędrowca wigilijne nakrycie
raz pierwszy zajaśnieje wspomnianym mym nazwiskiem;
nim na kamieniu gwiazdy rozpali ogień, wszystkie
zanucą w chórze: „Odtąd tu bez niej twoje życie”.

Nim ptaki imigracją swoją niebo przyczernią,
a świeży wiosny fiołek zakwitnie nad mym czołem;
nim pamięć po mnie zgaśnie i stanę się popiołem,
ja wciąż cię będę chronił miłością moją wierną.


12.

‘14