Nie potrafiłam inaczej. Pięknie było.
Pamięci Ryszarda Drylla.
Dziady
Niebo nad cmentarzem wibruje jasnością,
na nie zza parkowych drzew spogląda
kościół.
I mimo że przy mnie brak żywego ducha,
horyzont przepełnion jest, więc jego
słucham.
Oddechy złączają kruche, małe znicze,
w konstelacje strojąc swej ziemi
oblicze,
a ona pulsuje mglistą tajemnicą –
jej serce znów bije i oczy jej świecą.
Migocze kształt wiatru późnowieczornego,
swym szmerem wtórując magicznym zabiegom
uzłacania wszędy ulotnej pamięci
o świętości nocy – wszak trzeba ją
święcić.
Historii blask zebran z pradziejów
minionych
unosi się w niebo nocą prowadzony,
i tejże światłości znów płyną kaskady
sławionej potomnym przez dziady,
pradziady…
11.
‘15