niedziela, 27 grudnia 2015

Przeczytaj tyle, ile mierzysz

Środowisku moli książkowych dobrze znany jest termin „Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu”. Ja po raz pierwszy natrafiłam nań w listopadzie 2014 roku i postanowiłam spróbować. Legitymuję się dowodem osobistym potwierdzającym, że mierzę 166 centymetrów (choć w porywach nawet do 167). Stosik książek, które przez ten rok przeczytałam miał centymetrów 90, złożyło się nań 37 pozycji, i, po ustawieniu ich, zaskoczyło mnie to, jak ambitnego przedsięwzięcia się podjęłam (książki, których nie udało mi się na ten czas zdobyć, zastąpiłam innymi możliwie jak najbardziej zbliżonymi objętością do przeczytanych, a ustawiłam je grzbietami do tyłu).


A podjęłam się go dwudziestego ósmego grudnia 2014 powieścią Norwegian Wood, toteż dwudziestego siódmego grudnia 2015 kończę Ernestem Hemingway’em. Najcenniejszymi książkami okazały się Sen i Śmierć duetu  A.J. Kazinski, który od razu stał się duetem moich ulubionych pisarzy, a któremu zarzucić mogę tylko to, że wydał dopiero dwie powieści, bo nigdy nie będzie mi ich mało; Skazana Hanny Kent oraz antologia poezji Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Wszystkie serdecznie polecam, tak samo jak wiersze Kazimierza Wierzyńskiego – absolutnie zakochałam się szczególnie w dwóch jego pierwszych tomach poetyckich Wiosna i Wino oraz Wróble na dachu. Samotność w sieci złamała mi serce, Snow Falling On Cedars i Wszystko za życie głęboko zapadły w pamięci. Polecam, polecam, polecam. I ciekawi mnie, czy któregoś roku uda mi się zbudować ponad półtorametrowy stos książek. I ciekawi mnie, czy któregoś z Was, Drodzy Odwiedzający, zainteresowało to wyzwanie na tyle, by podjąć je samemu. Będę za rok czekać na sprawozdanie.


P.S. Wśród starych książek mojego dziadka znalazłam też niepozorne Listy dzieci do Boga. Rozczulające i zabawne; pełne mądrych pytań. Jak to chociażby:




To też jest wiersz. I mała (ogromna) myśl na 2016 rok.


Zapraszamy do Kościoła

Wszyscy troje
Zapraszamy do Kościoła;
zapraszamy do Kościoła
dzieci moje.


11.
14

środa, 9 grudnia 2015

Raz kolejny

Doradził mi prowadzenie bloga. Rok temu. A w międzyczasie milion innych pięknych rzeczy. Ja chyba nie mam aż takiej siły przebicia, ani aż tak efektywnie nie wpływam na innych. Ale właśnie od tego mam słowa. Również te, na tej stronie. Jeśli przez ten czas udało im się cokolwiek zmienić, najmniejszą nawet zmianą, ogromnie mnie to cieszy. Nie mówię teraz o sobie, ponieważ na mnie działały przede wszystkim motywująco. I była to dobra motywacja; nadal jest.

Zatem impuls motywacji, jaki stale od niego otrzymuję, przekładam na słowa, formuję w myśli, a je posyłam dalej, do każdego, kto ma chęć tu zaglądać. I jednocześnie dziękuję, tak jemu, jak i Wam, Drodzy Odwiedzający. Raz kolejny.



Posplatanych rąk


Wstawszy raz tysięczny z tysiąca już łąk,
hen przed siebie szli,
siłę stale czerpiąc z posplatanych rąk,
posplatanych dni.


Wędrówkę swą tkali pod nieba ścianą,
a wzdłuż ściany gór;
i dom im się jawił ziemią przybraną,
rzeki szumiał nurt.

I tak serce w serce maszerowali
przez słońca złoto –
nad sobą straż mając, chociaż w oddali –
cicho. Piechotą.


09.
‘15