środa, 20 kwietnia 2016

Albo ma się wszystko, albo trochę mniej

Albo się jęczy, że się nie ma wszystkiego, albo, że się miało całkiem sporo i wcale nie było tak najgorzej, ale teraz jest już za późno, żeby to docenić. Niemniej, rzadko kiedy zostaje się z niczym.

Wszystko na świecie ma to do siebie, że skoro się zaczęło, musi się skończyć. I w tym momencie większość rozpacza, bo zapomina, że jest też druga strona medalu - każda karta kiedyś się odwraca, a to dziwne uczucie pustki po końcu też zawsze ma swój koniec.

Więc albo nie można sklecić nic sensownego przez cztery tygodnie z rzędu, albo nagle pisze się cztery teksty w jeden wieczór. I wszystko dzięki pani Agnieszce Osieckiej. No, wszystko, albo trochę mniej.


Blondyn spod kawiarni


Blondyn spod kawiarni
troszeczkę niezdarnie
o uwagę prosił
serce me.

Ależ jest uroczo
spojrzeć w oczy oczom.
Czy los sprzeciw znosi?
Chyba nie…


04.
‘16

piątek, 1 kwietnia 2016

Nie wiem

Chciałam wiedzieć zbyt wiele na raz. Zamiast tego dowiedziałam się, że nadal muszę zbroić się w cierpliwość. Nie wiem tylko jak długo, a bardzo bym chciała. Znowu chciałabym wiedzieć zbyt wiele jak na dwie dekady życia – nie wiem, jak długo mam czekać, nie wiem, czy w ogóle dobrze robię, że wciąż czekam, nie wiem, czy szukać; szukam nieustannie. I celu, i szczytu. Skoro nie przyszła góra do Mahometa, ja mogę podejść pod mój szczyt. Naprawdę chętnie. Pobiegnę. Choćby zaraz. Tylko gdzie?



Za najdalszym celem

Co jeśli nad szczytem, za najdalszym celem
albo hedonizmu kompletnym weselem,
gdzie zmierzał człek życie całe w strugach potu,
już nie ma nic więcej? I nie ma powrotu?

Co jeżeli jednak jest wszystko na marne?
Pomimo iż w pędzie, o dziwo, niezdarnie,
biegł, ach biegł zżerany ogniem wirtuoza…
Poezja to jest już czy jeszcze to proza?


03.
‘16