niedziela, 8 stycznia 2017

Are you gonna break?

Ósmego stycznia powiedziałam, że się uda. No to się udało. Pamiętacie, Drodzy Odwiedzający, wyzwanie czytelnicze, o którym wspominałam rok temu?
W 2016 dostałam bardzo dużo czasu, a ów manną molowi książkowemu! Wśród 64 przeczytanych pozycji znalazło się kilka pereł (Ocalone w tłumaczeniu jako prace zebrana Stanisława Barańczaka, Czarownica z Funtinel autorstwa Alberta Wassa, Księga imion Jill Gregory i Karen Tintori, Chłopcy Andrzeja Saramonowicza  <po raz pierwszy od bardzo dawna śmiałam się podczas lektury>, Pomaluj to na czarno Jannet Fitch, Adwokat spraw ostatnich Pawła Szlachetko). I jeden koszmar. Księga życia Gregory’ego Samaka, której nie porzuciłam tylko przez wzgląd na zapłacone na nią pieniądze, chętnie odsprzedam/ oddam w dobre ręce/ nawet w złe oddam...




Podjął ktoś może wyzwanie? Zamierza w tym roku?


P.S. 15 książek taszczonych w plecaku z Sandomierza do Krakowa (a przynajmniej z domu do samochodu, z samochodu do mieszkania z kotem) ważyło 11 kilogramów. Ciekawe, czy ktoś wpadł kiedyś na pomysł przeczytania nie tyle, ile mierzy, co tyle, ile waży…


Wróbel

Wróbel zatańczył na parapecie
stroskanej, smutnej, acz młodej kobiecie,
po czym odfrunął chyży, malutki,
zabrawszy z sobą szare jej smutki.

Kochajcie wróbelka, kobiety!


04.
‘16



Po amerykańsku w ojczyźnie.