niedziela, 7 lutego 2016

Bajka o tym, dlaczego Pan Bóg zesłał na Ziemię Aniołki

W zasadzie nie wiem skąd. Więc pewnie tak samo z siebie.


Bajka o tym, dlaczego Pan Bóg zesłał na Ziemię Aniołki

Dawno, dawno temu, u początku czasu
przystanął Bóg Ojciec na płytkach tarasu.
W dół spojrzał na Ziemię wprost przez balustradę –
była ona dobra. Tylko jedną wadę
(śród rozlicznych zalet) dostrzegał co rusz w niej –
tchnął w nią nazbyt mało muzyki prawdziwej.
Nie czekając zatem dłużej ani chwili,
pstryknął palcami… Pstryk! Anieli zjawili
się wraz w Niebiańskości przecudnym pałacu,
lecz żaden nie wiedział ni po co, ni na co.
Pan Bóg się uśmiechnął, po brodzie pogładził
i powiódł wzrokiem po anielskiej czeladzi.
A sześćset sześćdziesiąt sześć, co do jednego,
Aniołków patrzyło w oblicze Świętego.
Lecz, nie wiedzieć czemu, się żaden nie ważył
zapytać swojego Anioła na straży,
o co tak naprawdę chodzi w tym zebraniu.
Pan Bóg, by kres zadać w niewiedzy czekaniu,
wyciągnął zza pleców roziskrzony worek
pełen leciusieńkich złotych aureolek.
Aniołkom od razu oczęta zalśniły.
Niepewność zelżała, ciekawość zaś w siły
urosła w serduszku każdego Aniołka,
a myśl pofrunęła ku wnętrzu tobołka.
Wtem Pan Bóg się ozwał: „Moi przyjaciele,
aureoli mam tu dostatecznie wiele.
Aby żaden z was się nie czuł pokrzywdzony,
zabrałem dla wszystkich anielskie korony.
To symbol jest cnoty, pokory, światłości,
więc kto swą dostanie, niech godnie ją nosi.
A jako żem Ojciec, mam do swoich dzieci
prośbę: niechaj każdy na Ziemię poleci,
by ją przygotować na czas wielkiej chwały,
i by wykorzystać potencjał jej cały.
Chcę, byście na Ziemi mieszkańcom jej przyszłym
pomogły odnaleźć światło w dniach szarzyzny.
I by to uczynić, musicie, me małe…
Ich jak najdokładniej zapoznać z metalem”.
Oczęta Aniołków zrobiły się większe.
„Muzyka muzyki! To wiersz jest nad wiersze!
To wirtuozeria i muzyki sedno.
I jeszcze, Aniołki me, powiem wam jedno –
nie bójcie się, wszakże na odwagę wam dam
sześćset sześćdziesiąt sześć diabelnie dobrych gam.
Do tego każdemu ulubione solo,
więc lećcie, gdzie tylko wam skrzydła pozwolą!
Do Peru, Japonii, na krańce Afryki –
niech wszędy zagości duch boskiej muzyki!
W tym worku was czeka świetlista nagroda,
więc umowa stoi? Co wy na to? Zgoda?”
Wnet na twarzach wszystkich Aniołków zagościł
szczerszy od najszczerszych uśmieszek jedności.
W niebo uniosły po dwa wyprostowane
palce, przez kciuki dwa zaś przytrzymywane,
po czym się rozpierzchły i tylko za niemi
dźwięki wibrowały w ich drodze do Ziemi,
co wydobywały się wprost z Niebios trzewi,
a nic to innego – metal trash i heavy.
Niebo je żegnało w słowa już im znane:
Rock&Roll, oh, hell yeah, Szczęść Boże i Amen.


02.
‘16

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz