Dużo wiatru ostatnio. Zieleń na drzewach
cały czas coś gada. Słuchałam jej przez moment, oderwawszy wzrok od książki, a
gdy wróciłam do czytania, miałam już poniższy wiersz.
O dno
Jeszcze niejedno najbardziej strome
czekać go będzie cierniowe wzgórze
podczas przeprawy na drugą stronę
w tej i w ostatniej podróży.
I nie pierwsza to ciszy godzina,
gdy milknie nawet zieleń na drzewach,
a świat na zawsze znów zapomina,
co kiedykolwiek wyśpiewał.
Jak ptak się zerwie z prądy wietrznymi
ponad pagóry i taflę wodną
słowami oto prowadzon tymi,
co wepchnęły go w nicość swobodną.
Wzbiwszy się w niebo, Niebu uchyli
i sercem uderzy o dno.
08.
‘15
‘15
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz