środa, 11 lutego 2015

Na przystanku Poczta Główna

Coraz łatwiej wsiąkam w Kraków, coraz częściej pozwalam mu na mnie wpływać. I cieszy mnie to, intryguje. Dobrze tam być. Tym bardziej, że mam tam przy sobie ludzi, których kocham. Źle by ze mną bez nich było, z pewnością jeszcze gorzej niż dotychczas. I właśnie za to, że są, głośne i długo wypowiadane: „Dziękuję Wam.” Że niby to dziwne? Czemu? Przecież zasługują.
Coraz łatwiej wsiąkam w Kraków. A przez to, że ostatnio lwią część tła mojej codzienności stanowi właśnie to miasto, z łatwością wkrada się ono też do mojej głowy – z głowy przez myśli do słów. W końcu o czymś trzeba myśleć, gdy czeka się na tramwaj.


Tekst pisany na przystanku Poczta Główna

To nie jest tak, że każdy dzień
to chwile nie do zapomnienia,
gdyż ma codzienność i mój sen
to nieprzerwalne Ciebie chcenia.

To też nie tak, Ty sama wiesz,
że nic nie daje się powtórzyć.
Człowiek – niedokończony wiersz –
pragnienia ma – krzew dzikiej róży.


Bo to jest tak, że każdy rym,
choć tego nic nie zapowiada,
ku Tobie jednej się układa
i cała miłość moja w tym.

A każde me szarpnięcie strun,
które i tak ku Tobie wzleci,
uczucie czyste ma rozniecić
i wraz z nim Ciebie przywiać tu.

Bo to jest tak, że każdy rym,
choć tego nic nie zapowiada,
uczucie czyste ma rozniecić
i wraz z nim Ciebie przywiać tu.

A każde me szarpnięcie strun,
które i tak ku Tobie wzleci,
ku Tobie jednej się układa
i cała miłość moja w tym.


Ty nie myśl że, jak nigdy, noc
oblała mnie czernią smolistą
i nią nasiąkać będę, bo
żem słowa sprzeciwu nie pisnął.

To raczej tak, że noce te
spędzone w samotni tułacza
wypełniają słowo i dźwięk,
a z nimi tęsknia mnie przytłacza.



Bo to jest tak, że każdy rym,
choć tego nic nie zapowiada,
ku Tobie jednej się układa
i cała miłość moja w tym.

A każde me szarpnięcie strun,
które i tak ku Tobie wzleci,
uczucie czyste ma rozniecić
i wraz z nim Ciebie przywiać tu.

Bo to jest tak, że każdy rym,
choć tego nic nie zapowiada,
uczucie czyste ma rozniecić
i wraz z nim Ciebie przywiać tu.

A każde me szarpnięcie strun,
które i tak ku Tobie wzleci,
ku Tobie jednej się układa
i cała miłość moja w tym.


02.
'15


PS Powyższy tekst rzeczywiście powstawał, gdy wieczorami czekałam na tramwaj, o tyle jednak uważam ten fakt za istotny, że układałam go, wracając z dwóch spotkań – w październiku z autorskiego z Jackiem Cyganem promującym książkę-zbiór ważniejszych tekstów piosenek „Życie jest piosenką”, na której wydanie czekałam aż od czerwca; i w lutym z Grzegorzem Turnauem. Zależało mi na tych spotkaniach i wiedziałam, że się nie zawiodę. Słuchałam zatem o artystycznych początkach pana Turnaua w Krakowie, w Piwnicy pod Baranami, słuchałam o tym (a później również o tym czytałam) jak i w jakich okolicznościach powstawały kolejne teksty pana Cygana. Sam proces twórczy zawsze niezmiernie mnie interesował, toteż między innymi właśnie dlatego przytoczyłam dziś ten akurat wiersz. Pisałam go w dość nietypowy sposób, choć dla mnie już coraz bardziej naturalny, notując słowa w telefonie…


(PPS Skoro już wspomniałam o spotkaniu autorskim Jacka Cygana, pochwalę się autografem wyżej wymienionego. A jest czym – to TEN facet napisał, że czas nas uczy pogody! Wciąż nie mogę wyjść z podziwu. A co mi tam, nigdy nie wyjdę...)




(PPPS Kiedyś zacznę upiększać tę stronę bardziej ambitnymi fotografiami, obiecuję.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz